wtorek, 22 kwietnia 2008

Arkadiusz Nowak wykłada na GWSH

Profesor prawa z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który był konfidentem bezpieki o pseudonimie „Andrzej" nadal uczy studentów. Z państwowej uczelni wziął urlop zdrowotny, ale prowadzi zajęcia w prywatnej szkole wyższej.

Prof. dr. hab. Arkadiusz Nowak jest specjalistą w dziedzinie prawa pracy, profesorem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Nie wiadomo, w jakim stopniu w karierze prof. Nowaka pomógł mu „patronat" SB. Ale taki, co wynika z zachowanych w IPN dokumentów, na pewno był.

Szczegóły tej haniebnej współpracy TW "Andrzej" z SB są opisane poniżej - na tym moim blogu.


Kiedy w „Dzienniku" opisałem w ubiegłym roku karierę Arkadiusza Nowaka, jednego z najbardziej użytecznych agentów SB na Uniwersytecie Śląskim, ten napisał do rektora prośbę o udzielenie rocznego urlopu zdrowotnego. Rektor UŚ Janusz Janeczek zgodził się.

- W czasie trwania urlopu profesor Nowak nie może podejmować pracy na innym etacie. Nie dotyczy to jednak umowy o dzieło - stwierdza Jolanta Talarczyk, rzeczniczka uczelni. Mimo urlopu zdrowotnego na UŚ, profesor Nowak prowadzi zajęcia z prawa pracy w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach. Nowak na urlopie zdrowotnym ze swojej macierzystej dostaje taką samą pensję, jaką miał kiedy pracował.


- Prof. dr hab. Arkadiusz Nowak był zatrudniony na podstawie umowy o pracę w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach do końca października 2007 r. W obecnym semestrze, jako specjalista z zakresu prawa pracy prowadzi zajęcia w ramach umowy o dzieło, co wynika z wcześniej podjętych zobowiązań - mówi prof. Krzysztof Szaflarski, rektor GWSH. Czy władze tej uczelni nie widzą nic niewłaściwego w sytuacji, że współpracownik SB na urlopie zdrowotnym uczy studentów? - pytam. - Oczekujemy na stanowisko Uniwersytetu Śląskiego, który jest podstawowym miejscem zatrudnienia i macierzystą uczelnią profesora Nowaka - odpowiada rektor GWSH.
- To skandal. Mimo, że Nowak okazał się agentem bezpieki, to bierze pieniądze z naszego budżetu. Jeżeli jest na urlopie zdrowotnym, to nie powinien prowadzić zajęć ze studentami na żadnej uczelni. A jeżeli tak prof. Nowakowi brakuje kontaktu z młodzieżą, to niech idzie na urlop bezpłatny i uczy nawet na kilku prywatnych uczelniach - nie kryje oburzenia jeden z profesorów UŚ.


Dla przypomnienia - jak wynika z dokumentów zachowanych w archiwum IPN karierę donosiciela Nowak rozpoczął w listopadzie 1969 roku. Był wtedy studentem III roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Z SB A. Nowak współpracował przez ponad 20 lat. Pod koniec swej „kariery" został nawet konsultantem SB (to najwyższy stopień tajnego zaangażowania we współpracę z policją polityczną PRL) i pisał ekspertyzy dla bezpieki.


Nowak napisał kilkaset donosów. Dzięki niektórym możliwe było złamanie wielu dobrze zapowiadających się karier naukowych. TW „Andrzej" już w latach 70. donosił m.in. na Waleriana Pańkę (działacz opozycji, internowany w stanie wojennym, a w latach 90 - prezes Najwyższej Izby Kontroli) i prof. Wiesława Chrzanowskiego, współpracownika Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, a później założyciela ZChN. Donosy TW „Andrzej" umożliwiły bezpiece znalezienie „haków" na prof. Jana Grabowskiego i jego późniejszy werbunek jako agenta (TW "Wisz"). W archiwum IPN zachowały się pokwitowania przyjętych przez Nowaka pieniędzy (w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych) oraz prezentów.