wtorek, 27 października 2009

II Raport Senackiej Komisji Historycznej

II Raport Senackiej Komisji Historycznej UŚ (część 1)
(na podstawie kwerend prowadzonych przez Senacką Komisję Historyczną w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej Oddziału w Katowicach oraz innych dokumentów)

Opozycja polityczna w Uniwersytecie Śląskim

Uniwersytet Śląski nie jest przechowalnią ludzi, którzy prowadzą wrogą działalność (Cytat z protokołu z plenarnego posiedzenia KU PZPR UŚL z dnia 30 marca 1982) I Uwagi wstępne Archiwum Senackiej Komisji Historycznej utworzone na podstawie zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej Oddziału w Katowicach pozwala prowadzić wielorakie badania z pogranicza różnych nauk (historia, psychologia, socjologia, etyka, nawet filologia polska), ponieważ językowy obraz świata, wyłaniający się z notatek i dokumentów wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa ma charakter aberracji antropologicznej.
Jest to zjawisko w skali ogólniejszej już opisane przez badaczy.
„Zazwyczaj interpretuje się człowieka jako ofiarę systemu totalitaryzmu komunistycznego w kategoriach homo sovieticus (Zinowiew, Tischner). Odsłania ona istotne obszary wywłaszczenia i wyobcowania (alienacji) człowieka w sferze pracy, władzy, godności. Na tym tle pojawiają się jeszcze inne aspekty aberracji antropologicznej, polegające na istotnym naruszeniu prawdy i wolności […]” (Paweł Bortkiewicz).

W skali Uniwersytetu Śląskiego te zjawiska przebiegały tym ostrzej, że Uczelnia ta miała być w założeniu tych, którzy powoływali ją do istnienia, modelową uczelnią socjalistyczną. Musiano się więc uporać przede wszystkim z wielowiekową tradycją uniwersytecką, z istoty swej odległą od „najlepszego z ustrojów”. Było więc tak, jak w komunistycznej doktrynie. Niszczono to, co niszczyć wypadało i tworzono to, co utworzyć należało (Janusz Goćkowski).
Całkowite odmienienie przestrzeni Uniwersytetu przez „nowy” ład społeczny nie mogło się jednak powieść, bo UŚ tworzyli przede wszystkim uczeni, uformowani wcześniej przez znakomite Uniwersytety (Stefana Batorego w Wilnie, Jana Kazimierza we Lwowie, Jagielloński, Warszawski, Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wrocławski), w których etos naukowca był nie do naruszenia. Oni z kolei kształcili kolejne pokolenia.

Wprawdzie Stefan Kozicki w bardzo ostrym reportażu „Na Wysokich piętrach” pisze o Uniwersytecie Śląskim, że „Młoda ta uczelnia, nie mając żadnych zobowiązań moralnych wobec minionych wieków, otwarcie zabiega o to, aby patronat rządzącej partii był szczególnie widoczny” i dalej dodaje:
„Idąc korytarzem gmachu zajmowanego głównie przez Instytut i Wydział Nauk Społecznych, dostrzegam wśród wywieszek informujących o rozkładach zajęć nazwiska, znane mi z innego gmachu, czyli z Komitetu Centralnego w Warszawie […]. Czytam je bez zdziwienia, choć startowałem jako reporter w okresie, kiedy działacze polityczni w życiu, że tak powiem najchętniej legitymowali się umiejętnością strzelania z pistoletu i pistolety właśnie – nie dyplomy naukowe i konspekty uniwersyteckich wykładów spoczywały w szufladach ich biurek”.

Ten sąd, zamieszczony w ogólnopolskim czasopiśmie zrobił swoje: nazwa „czerwony uniwersytet” była teraz oczywistością. Było to rzecz jasna wrażenie kogoś, kto załatwia swoje porachunki, ale trzeba też pamiętać, że redaktorem naczelnym „Miesięcznika Literackiego” był Włodzimierz Sokorski, znany ze specyficznego poczucia humoru. Jedną z socjotechnik komunistycznych była dywersja, następnie destrukcja, w końcu terror i tworzenie na użytek władzy „specjalnej aksjologii”, a nauka i oświata musiały być poddane czujniejszej kontroli. Dzięki niej miał powstać „inny” uniwersytet, zbliżony do Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Miał w takich uczelniach królować homo sovieticus (Józef Tischner) ponieważ władzy budującej nowy ład wszystko było wolno.

Zwalczano więc wyznawców religii innej, niż partyjna, twórców innych doktryn politycznych, dbano o „czystość” ideową szeregów partyjnych, marginalizowano „nie swoich” („to nie jest nasz człowiek”), niszczono tradycje kulturowe i historyczne, tworzono obszary badań „zakazanych”. A wszystko to przebiegało między perswazją (rozmowa ostrzegawcza) a represją (zwolnienie z pracy, pomijanie w awansach, potem w stanie wojennym internowanie).
W zgromadzonych przez Komisję aktach widać to znakomicie i warto prześledzić, jak akcja wywoływała reakcję, a napór rodził odpór.
***
„Fanatyk religijny”, „nosił w klapie znaczek Solidarności” „zakamieniały Piłsudczyk”, „negatywnie ustosunkowany do PRL”, „utrzymujący kontakt z ks. Stanisławem Puchałą” – powyższe określenia zestawione razem robią wrażenie czegoś absurdalnego, bo mogą być traktowane zarówno jako komplementy, jak i obiektywne stwierdzenia, ale także elementy nowomowy. To ostatnie określenie jest najbliższe prawdy, gdyż owe cytaty zostały zaczerpnięte z akt osobowych pracowników UŚ, będących w centrum zainteresowania i budzących niepokój SB.

Jeśli posłużyć się pojęciem „języka etycznego” (J. Puzynina), można by zauważyć, że aksjologia tej mowy jest wewnętrznie sprzeczna. Oto mamy następujące stwierdzenie: „jest świetnym polonistą o gruntownej i rozległej wiedzy, jednak bezwzględnie dawnego, burżuazyjnego typu o nachyleniu nacjonalistycznym”. Człon pierwszy jest aprobatą w najwyższym stopniu, akcentowaniem tego, co w warsztacie uczonego humanisty jest najcenniejsze, ale człon drugi ma charakter negatywny. Określenia „burżuazyjny” i „nacjonalistyczny” były wyrokiem na naukowca. Albo inny przykład: „jest kobietą pyskatą i mówi, co myśli”- to znaczy odważną i prawdomówną. Tym razem jest trochę à rebours, a nauka płynąca z owego zestawienia była oczywista: nie należy mówić tego, co się myśli, jest to pochwała kłamstwa i fałszu i typowy przykład świata „odwróconego dekalogu”. Negacja jest więc w pierwszym członie, pochwała dość wątpliwa, a raczej przewrotna – w drugim. I jeszcze jedno curiosum: „(…) ostentacyjnie przystąpił do komunii św. podczas mszy za śp. Prof. Pawlikowskiego”. Ten cytat już nie potrzebuje żadnych komentarzy, choć może warto dodać, że zestawienie tego, co najczystsze i najświętsze z demonstracją jest przedziwnym „oksymoronem”.

Dokonane przesunięcia znaczeń powodują, że to, co absolutnie pozytywne staje się wątpliwe, a nawet naganne: oto nie należy mówić tego, co się myśli, należy własne myśli cenzurować, a to, co pozytywne, staje się dwuznaczne. Z tych określeń oraz jeszcze innych wyłania się obraz „zagrożeń”, przed którymi władza ludowa chciała ustrzec społeczność uniwersytecką, zwłaszcza studentów. Można generalnie wymienić trzy takie zagrożenia: działanie w „Solidarności”, niechęć wobec ustroju i sojuszników PRL („wrogo nastawiony do PRL i ZSRR”) i związki z Kościołem Katolickim. Słowo „zagrożenie” ma w nowomowie swoje specjalne miejsce. Michał Głowiński pisze o dwuznaczności tego słowa i wykorzystywaniu go z premedytacją. Zagrożeniem może być wszystko, co godzi w istniejący system. Idzie o to, by uciec jak najdalej od realnego powodu do niepokoju, a wskazać obszar jak najbardziej od niego odległy i też budzący niepokój, ale z innej przyczyny, tak jak nie nazywało się kiedyś strajków strajkami, lecz były to „przestoje w pracy”, krytyka władzy czy żądania rewindykacyjne.

„Ujawnia się tu stary partyjny proceder propagandowy, odpowiadający zresztą, być może, szczerze żywionym przekonaniom partyjnym przywódców, że to, co jest zagrożeniem dla nich, jest zagrożeniem dla kraju, Polski, ojczyzny, narodu. Przyzwyczaili się oni bowiem do utożsamień tego rodzaju – i nie mogą się od nich uwolnić”. Zawężając więc owo twierdzenie wolno sądzić, że to, co było „zagrożeniem” dla „władców” Uniwersytetu Śląskiego i wyznawanej przez nich ideologii, a także dla KU PZPR czy lokalnej władzy, było zagrożeniem dla samego Uniwersytetu. Tymczasem było przecież zupełnie odwrotnie, uwolnienie się od swoistego „patronatu”, było tej Uczelni szansą. Prawdziwym „zagrożeniem” dla rządu i partii była sama istota ruchu „Solidarnościowego”, nie godzącego się na partyjne rządy i ujawniającego prawdziwą sytuację Polski. Zagrożeniem była z tego samego powodu każda krytyka systemu i władzy godzącej przecież w najżywotniejsze interesy narodu i przez ten naród nieakceptowanej. W końcu zagrożeniem był Kościół Katolicki, jako obszar wolności i protestu przeciw fałszowi, deprawacji i nie przebierającej w środkach ateizacji narodu. Ponieważ jednak takie zarzuty same w sobie de facto były absurdalne więc dokonywano ich swoistej hiperbolizacji, aby wywrzeć wrażenie na odbiorcy. Stąd pojawiają się takie słowa, jak: wrogi, ekstremalny, negatywnie oddziaływujący na studentów.

Nie trudno tu nie zauważyć nawet prób militaryzacji języka, jak i ośmieszenia konkretnych osób poprzez epitety typu „aktywista katolicki”, „pyskata”, „klerykał”. Temu samemu być może miały służyć kryptonimy nadawane sprawom operacyjnego rozpoznania: „Wieszcz”, „Muza”, „Historyk”, „Chadek”, „Duet”, „Nawiedzona”.
Szeroka gama postaw od zdeterminowanych opozycjonistów, których w końcu osadzano w więzieniach, obozach dla internowanych, usuwano z pracy, wzywano na „rozmowy ostrzeżeniowe” (rodzaj perswazji) – do tych, których nawet nie ma imiennie w aktach, ale którzy odmawiali, nie bacząc na konsekwencje, wstąpienia do partii lub w stanie wojennym wyrzucali gniewnie legitymacje partyjne, i tych, którzy odważnie podsuwali studentom „zakazane lektury” i na wykładach jasno oddzielali prawdę od kłamstwa ukazując swój świat wartości, świadczy najlepiej o prawdziwej atmosferze na Uczelni. Można było na propozycję współpracy z SB zareagować bojowo:

„Na telefoniczną prośbę umówienia spotkania stwierdziła, że może rozmawiać z SB tylko i wyłącznie po otrzymaniu oficjalnego wezwania. Potwierdziła, że „Służba [SB] [...] jest spadkobiercą „tradycji UB””. W takiej sytuacji podejmowano „ustalenie celów pobudek, motywów i działalności figurantki na szkodę obecnego ustroju”, tak jakby to nie było zupełnie oczywiste! A można było inaczej: powściągliwie, z dystansem i niechętnie, tak, aby prowadzona rozmowa upewniła funkcjonariusza SB w przekonaniu, że pozyskanie jest niemożliwe.

W wyniku tego np. ppor. Andrzej Oleś napisał o swoim interlokutorze: „jest on inteligentny, spostrzegawczy, opanowany, zachowujący w trakcie rozmowy właściwą sobie rzeczowość” […] „na zadawane pytania odpowiada niezbyt chętnie, zdawczo, nie wyczerpując tematów i nie wychodząc poza ramy swego służbowego obowiązku”. Z rozmów z kandydatem na tw wynikało, że reprezentował on nieprzychylny stosunek do SB, więc zrezygnowano z niego, nawet nie proponując współpracy. Tajni współpracownicy SB penetrujący społeczność akademicką doskonale sobie zdawali sprawę z prawdziwych nastrojów na Uczelni i byli podejrzliwi do granic komizmu. Uważano więc np., że powstałe na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Koło Higieny Psychicznej może być wykorzystywane do wrogiej działalności wśród studentów, a prowadzone w jego ramach zajęcia mogą zmierzać do podważania zasady świeckości uczelni wyższej (sic!).

Łączyło się to z ogólniejszym przekonaniem o możliwości „wykorzystywania organizacji społeczno-politycznych, instytucji, związków i stowarzyszeń do prowadzenia negatywnej działalności politycznej” – poza podejrzeniami był tylko Związek Nauczycielstwa Polskiego. Niepokój budziły ludzkie zachowania, nawet sposób bycia.

Z obserwacji na ten temat ułożyć można cały katalog cech „niepożądanych” dla obywatela PRL, pracownika wyższej uczelni. Oto kilka przykładów: „zarozumiały i pewny siebie”, „ma o sobie wysokie mniemanie, krytykuje członków partii oraz prodziekana Wydziału”, „Przy zewnętrznej – aż do zdecydowanej przesady skromności jest to jednostka ostrożna ale niezwykle ambitna, nie wolna od katolickiej hipokryzji”, „prezentuje wyniosły styl bycia”.

Jeśli nawet nic nie można było człowiekowi zarzucić, pod żadnym względem, to przecież można było podsuwać sugestię, że jest… tchórzem: „Pod względem naukowym rokuje duże perspektywy, jest pracowity, solidny, wyjątkowo zdyscyplinowany, taktowny, do przesady grzeczny, odnosi się wrażenie, że jest tchórzliwy”. Inny pracownik dawał następujące, czyli żadne powody do niepokoju: „Nie negowano jego naukowego dorobku, lecz to, że nie zapisał się do PZPR; pojawiły się też wątpliwości, czy naucza zgodnie z metodologią marksistowską”. Powodem do podejrzenia o niewłaściwą postawę było czytanie wydawnictw bezdebitowych i pisarzy emigracyjnych, a zwłaszcza Stanisława Barańczaka.

Na Wydziale Filologicznym trwało nawet specjalne śledztwo w sprawie kolportażu jego tekstów. Podejrzane było także czytanie „Kultury” paryskiej, a z krajowych pisarzy – kontakty z Jerzym Szaniawskim, słuchanie „Wolnej Europy”, a także utrzymywanie znajomości z profesorami Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie i Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Niewskazane były „kontakty z wrogo nastawionymi osobami w CSRS”, a wręcz groźne wysyłanie im nielegalnych materiałów „Solidarności”, kontakty z czeską i polską emigracją, zwłaszcza zachodnią, z działaczami „Karty ‘77” , sympatia dla wydawnictwa „Znak” i „Tygodnika Powszechnego”.

Często szukano na siłę powodu do podejrzeń, pisano: „czynnie zaangażowany w działalność duszpasterstwa akademickiego”, „jest często widywany w punktach katechetycznych przy klasztorze w Katowicach Ligocie oraz w krypcie pod Katedrą” ergo „utrzymuje kontakt z księżmi tam pracującymi”. Kolejny cytat: (…) „Studenci twierdzą, że jest łącznikiem między Kościołem a Uczelnią” (…), co wynika z jego przekonań, gdyż swoim zachowaniem i postępowaniem nie daje podstaw, aby sądzić, żeby był na tym polu zaangażowany w działalność organizatorską”.

Bardzo podejrzany wydawał się kontakt z Seminarium Interdyscyplinarnym Duszpasterstwa Akademickiego przy Kurii Biskupiej w Katowicach. „Uczestniczy w obrzędach kościoła rzymsko-katolickiego czynnie odwiedzając miejsca kultu maryjnego”- informowano ze zgrozą na temat kolejnego pracownika. Analizowano przez tajnych współpracowników twórczość naukową i literacką uczonych, a „prezentowanie w swojej twórczości negatywnego stanowiska politycznego” było dobrym powodem do szczegółowych rewizji celnych i opóźniania publikacji.

Z informacji agenturalnej tw „Rafał” z 8 września 1975 roku wynikało, że na Wydziale Filologicznym spora liczba osób zajmowała się czynnie twórczością poetycką, a każda poezja wydawała się w samej swej istocie podejrzana. Dokument z 9 lipca 1976 roku poświadcza, że Wydział III Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie prowadził sprawę operacyjnego rozpoznania krypt. „Ankieter”.

W związku z tym wszczęto sprawę operacyjnego rozpoznania mgr. Wojciecha Wyskiela i prof. Jana Błońskiego, którzy przebywając w Paryżu, mogli mieć związek z przekazywaniem na Zachód informacji z UŚ. Ale dopiero z materiałów z 15 lipca 1978 roku (sic!) wynika, że już w czerwcu 1975 roku uzyskano od tw „Wiktor” informację, że w paryskiej „Kulturze” (nr 34/341) ukazał się artykuł nadesłany z Polski. Był on następstwem ankiety „Student a Polityka”, przeprowadzonej wśród studentów i pracowników naukowych Uniwersytetu Śląskiego przez Instytut Filozofii, Socjologii i Nauk Politycznych.

Autora artykułu nie wykryto, jednak istniało podejrzenie, że był nim jeden z pracowników UŚ. A to był już prawdziwy skandal, rozmiary wszczętego śledztwa były potężne, jednak sprawcy i tak nie wykryto!
Niepokojem mogła napawać nawet kolacja w towarzystwie duchownego: „Po zakończeniu uroczystości figurant został zaproszony przez proboszcza na plebanię wraz z prof. Ireną Bajer, doc. Zbigniewem Nowakiem i dr Bieńkowskim na uroczystą kolację”.

W tych wszystkich wypadkach pożądane było pozyskiwanie „materiałów kompromitujących” lub obciążających. Szczytem zagrożenia dla UŚ były kontakty z kardynałem Franciszkiem Macharskim i zaangażowanie w prace w synodalnym zespole studyjnym w Krakowie, choć oczywiście skwapliwie odnotowywane były wszelkie spotkania z biskupem katowickim Herbertem Bednorzem i proboszczem w Kościele pw. WNMP w Sosnowcu dr. Zdzisławem Wajznerem. Na nic zdały się rozmowy ostrzeżeniowe i nawet bardziej drastyczne środki, gdyż „[…] pomimo podpisanego zobowiązania nie zaprzestała wrogiej działalności przenosząc ją na grunt kościoła”.

W końcu przykładem absurdalnych obaw były lęki związane z działalnością w harcerstwie, o jednej z instruktorek pisano: „We wrześniu 1981 r. wstąpiła do „S”. „Była w tym okresie aktywnym uczestnikiem i animatorem Ruchu Niezależnego Harcerstwa oraz ruchu „Małkowskiego”5. W 1983 r. organizując obóz harcerski dla Szczepu „Sokół” ze SP nr 22 zapraszała na ten obóz księży katolickich. Ponadto wykazywała skłonności do przesadnego uczestnictwa w imprezach o charakterze religijnym. Jest negatywnie ustosunkowana do obecnej rzeczywistości”. W wyniku podjętych „działań operacyjnych” spowodowano, że „figurantka” nie otrzymała […] Nagrody Inspektora Wydziału Oświaty w Gliwicach”.
***

Zaprezentowany materiał ukazuje obraz zgoła przeciwny od wyobrażeń o „czerwonym uniwersytecie”, a przecież do zakończenia kwerend i uzyskania oglądu całości jest jeszcze bardzo daleko. W absurdalnych zarzutach widać lęk przed prawdziwym obliczem środowiska i chęć absolutnego „zneutralizowania” osób myślących niezależnie. Dlatego stan wojenny na Uniwersytecie Śląskim miał charakter tak bardzo represyjny. Tylko tutaj internowano rektora prof. Augusta Chełkowskiego i prorektora prof. Irenę Bajerową.

Przebieg stanu wojennego na śląskiej uczelni to zagadnienie przerastające rozmiary tego szkicu i godne osobnego opisania. Choć efekt tych represji był raczej mizerny i daleki od zamierzeń „władzy”; pewien pracownik naukowy, doświadczony ciężkim śledztwem i internowaniem, po opuszczeniu obozu w Uhercach powiedział, że dopiero teraz stał się „prawdziwym radykałem”! Ale bywało i tak, że efektem tych działań było łamanie dobrze zapowiadających się karier naukowych, zniszczone zdrowie, nawet śmierć.

Wypędzono z Uniwersytetu Śląskiego, nawet z Polski wybitnych naukowców, skompromitowano ludzi w ich środowiskach zawodowych i osobistych (celowo rzucane były brzydkie podejrzenia), nękano rewizjami w domach i przy wyjeździe za granicę, wstrzymywano nominacje profesorskie, odbierano paszporty, wzywano na bardzo stresujące „rozmowy ostrzeżeniowe”, wnikano w najbardziej intymną sferę człowieczego istnienia. Dzisiaj te, jakże liczne materiały stanowią chlubny i prawdziwy obraz Uniwersytetu Śląskiego, jako uczelni ludzi prawych, odważnych i wewnętrznie wolnych. Kompromitują one tych, którzy donosili, a nie tych, na których donoszono. I pewnie dlatego na „czerwonym uniwersytecie” używano takich środków represyjnych, jak w groźnym środowisku opozycyjnym.

II Wstępne zestawienie informacji o osobach represjonowanych na podstawie dokumentacji zebranej przez Senacką Komisję Historyczną. Stan badań na 10 IV 2009

Adamiec Marek, inwigilowany w okresie: 10 maja 1983 – (do ?) w ramach sprawy operacyjnego sprawdzenia, kryptonim „Sektor”, (sygn. IPN Ka 048/1091). Inwigilacje prowadził ze strony SB por. Mirosław Ryszka przy pomocy tajnych współpracowników i informatorów: tw „Michał”, k.o.6 CŁ, tw „RWA”, tw „Mleko”, tw „Andrzej”, k.o. SJ, tw „Denis”. Marek Adamiec był podejrzany o prowadzenie negatywnej działalności politycznej w ramach Akademickiego Koła Higieny Psychologii Wydziału PiPs.
Ustalono, że był on w przeszłości członkiem „Solidarności” na Wydziale PiPs, zorganizował na UŚ nieformalną grupę AKHP im. prof. K. Dąbrowskiego. SB uważała, że jego działalność może prowadzić do podważenia zasady świeckości uczelni wyższych.

Bajerowa Irena, inwigilowana w ramach sprawy operacyjnej (sygn. IPN Ka 0169/1402, Kwestionariusz ewidencyjny „Elekt” nr 46874) prowadzonej przez funkcjonariusza SB Zbigniewa Podsiadło, przy pomocy tajnych współpracowników i innych formalnych i nieformalnych informatorów:
tw „Jaś”, tw „Adam”, tw „Student”, tw „Kowalski”, tw „Anna”, tw „Nowacki”, k.s.7 WZ, k.s. AW, tw „Józef”, tw „Boss”, kandydat na tw „CM”, k.s. AA.
W trakcie inwigilacji starano się ustalić i rozpoznać charakter jej kontaktów z osobami działającymi w opozycji antysocjalistycznej. Inwigilacja miała doprowadzić do „rozpoznania jej planów odnośnie prowadzenia negatywnej działalności politycznej oraz ustalenia zakresu destrukcyjnego wpływu na społeczność akademicką, uzyskania materiałów kompromitujących oraz procesowego udokumentowania wrogiej działalności „figuranta” [Ireny Bajerowej].
W trakcie inwigilacji, poza tajnymi współpracownikami, włączono inne techniki operacyjne, w tym kontrolę korespondencji oraz dwukrotnie przeprowadzono rewizję mieszkania. 17 IX 1981 (sic!) mjr Kazimierz Goraj złożył wniosek o zatrzymanie i izolację I. Bajerowej na wypadek PZ8. Została zatrzymana 14 XII 1981 jako urzędująca prorektor UŚ i internowana w ośrodkach internowania w Katowicach i w Raciborzu. 19 XII 1981 uchylono internowanie, a 15 stycznia 1982 roku została odwołana z funkcji prorektora d/s nauczania.

Banyś Wiesław, (sygn. IPN Ka 0046/844). SB zainteresowało się Wiesławem Banysiem w październiku 1984 r. w związku z jego kontaktami z obywatelami polskimi i francuskimi. Sprawę operacyjnego opracowania zakończono 7 VIII 1986 r. SB ustaliła, że W. Banyś był latach 1980-1981 członkiem NSZZ Solidarność, ale nie angażował się czynnie w działalność Związku. Po rozmowie, jaką przeprowadził z nim funkcjonariusz Andrzej Oleś, w aktach sprawy zapisano, że „jest on [W. Banyś] inteligentny, spostrzegawczy, opanowany, zachowujący w trakcie rozmowy właściwą sobie rzeczowość” [...] „na zadawane pytania odpowiada niezbyt chętnie, zdawkowo, nie wyczerpując tematów i nie wychodząc poza ramy swego służbowego obowiązku”.
Z rozmów z nim wynikało, że reprezentował nieprzychylny stosunek do SB. Ppor. Oleś we wniosku o zakończenie sprawy operacyjnego opracowania stwierdził, że „proponowanie mu współpracy (…) spotkałoby się niewątpliwie z odmową”.

Barciak Antoni był poddawany „operacyjnemu sprawdzeniu” krypt. (IPN Ka 028/796) przez dwa lata: 26 X 1974 – 26 IV 1976. Sprawę ze strony SB prowadził por. Z. Kozłowski. W inwigilacji A. Barciaka brali udział tajni współpracownicy: tw „Wiktor”, „Jeremi”, „Radosław”, „Bagdad”. Służba Bezpieczeństwa starała się określić stopień jego zaangażowania w Duszpasterstwie Akademickim i jego wpływ na studentów WNS.

Bluszcz Anna, (sygn. IPN Ka 0169/78, Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List” – nr ewidencyjny 58583, nr archiwalny 42311/II). Sprawa operacyjnego sprawdzenia trwała od 14 IV 1985 do 4 V 1987. Prowadzili ją Zbigniew Witkowski i Zbigniew Podsiadło z pionu III SB MUSW Sosnowiec.
Z informacji uzyskanych z Wydziału II Departamentu III MSW wynikało, iż nieustalona grupa osób opracowała, powieliła i przygotowała do przerzutu na teren CSRS nielegalne czasopismo w języku czeskim pt. „Opinia”.
W wymienionej grupie znaleźli się Bluszcz, Illg i Zarek. W latach 1980-1981 Anna Bluszcz wraz z Jackiem Illgiem i Józefem Zarkiem miała prowadzić aktywną działalność w ramach „Solidarności”. Utrzymywała także wiele kontaktów na terenie CSRS, „w tym także z uczestnikami „Karty ‘77”. Ponadto, miała kontaktować się z Jackiem Baluchem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie „znanym z szeregu wrogich wystąpień politycznych, internowanym po 13 grudnia 1981 r.”.
Ustalono, że Anna Bluszcz miała w przeszłości należeć do NSZZ Solidarność, a obecnie [tj. maj 1985] utrzymywała kontakty z wrogo nastawionymi osobami w CSRS. Z niektórymi utrzymywała kontakt listowny i wysyłała im również nielegalne materiały „Solidarności”. W inwigilacji Anny Bluszcz wykorzystano tajnych współpracowników: tw „Nowacki”, „Ala” i k.s. GM oraz tw „Józef” i „Maria”. Planowano uzyskać informacje, czy brała udział w spotkaniach duszpasterstwa pracy przy parafii NPNMP w Sosnowcu, a jeśli tak, to jaki był jej stopień zaangażowania. Tw „Nowacki” otrzymał zadanie zebrania materiałów kompromitujących oraz literatury bezdebitowej, by zapobiec jej dalszemu kolportażowi, zalecono też kontrole zachowań i wypowiedzi członków grupy na Uczelni.
Mimo wykorzystywania w sprawie osobowych źródeł informacji, jak i środków techniki operacyjnej, nie uzyskano materiałów potwierdzających udział „figurantów” w opracowywaniu nielegalnych czasopism. 30 III 1987 r. zatwierdzono wniosek o zakończenie sprawy operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List”.

Bugajski Sławomir, prawdopodobnie inwigilowany już przed [grudniem 1981] oraz w sprawie operacyjnego rozpracowania krypt. „Ośmiornica” (syg. IPN Ka 043/1059). Zachowały się akta z okresu: 31 VII 1985/87- 6 III 1990. Prowadzącym sprawę był S. Senderowicz. W inwigilacji Bugajskiego SB wykorzystywało informacje zdobyte od: tw „Stefan”, tw „Marian”, tw „Biedronka”, tw „Twarogowski (?).
Powodem zainteresowania SB osobą Bugajskiego była jego działalność w „Solidarności” na UŚ. Uczestniczył w strajkach organizowanych na uczelni; brał udział w spotkaniach organizowanych przez redakcję programową „Wszechnicy Górnośląskiej” z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem. Ponadto krytykował zasadność wprowadzenia stanu wojennego. 13 V 1982 roku uczestniczył w nielegalnym zgromadzeniu, które odbywało się przed rektoratem UŚ. Zamierzał wyjechać do Włoch, aby przekazać profesorowi Beltramerttiemu informacje dotyczące aktualnej sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej w Polsce. Od 15 V 1982 do 25 VI 1982 był internowany. Przebywał w ośrodku odosobnienia w Zabrzu - Zaborzu.

Chełkowski August - W latach 1952-1967 pracował w Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od 1967 do 1968 roku w filii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Katowicach, a od 1968 r. w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Śląskiego. W okresie od 10 V 1973 do 22 XI 1974, następnie od 13 XII 1982 do IX 1988 był rozpracowywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa w ramach sprawy o kryptonimie „Działacz” (sygn. IPN Ka 0169/902).
Prowadzącymi inwigilację byli funkcjonariusze: Z. Witkowski, R. Czechowicz, Zygmunt Kłaptocz, K. Sikora, E. Cilecki, E. Królikowski, J. Górski, Kazimierz Goraj, Stanisław Samek, Eugeniusz Gałązka, Krzysztof Wojtyniak, Mirosław Ryszka, Jan Wąsiołek. Do rozpracowania operacyjnego A. Chełkowskiego włączono tajnych współpracowników SB: tw „Stefan”, tw „Marek”.
Główną przyczyną zainteresowania SB osobą profesora Chełkowskiego była jego aktywność w NSZZ Solidarność w Uniwersytecie Śląskim. Według ustaleń SB, z inicjatywy A. Chełkowskiego na Uczelni organizowano spotkania studentów i pracowników naukowych z działaczami antysocjalistycznymi: Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem, Andrzejem Czumą i Janem Lityńskim.
Ponadto A. Chełkowski przyczynił się do utworzenia Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Angażował się w działalność „Wszechnicy Górnośląskiej” oraz brał udział w strajkach ostrzegawczych. Władze zarzucały mu też religijność i antysocjalistyczne poglądy. W dniu ogłoszenia stanu wojennego prof. August Chełkowski jako jedyny wówczas urzędujący rektor uniwersytetu w Polsce został internowany w Katowicach i przebywał w ośrodku internowania w Raciborzu od 13 do 19 grudnia 1981 (od I do VIII 1981 prorektor, od IX 1981 do I 1982 rektor UŚ). W styczniu 1982 został odwołany ze stanowiska rektora.

Dembiński Bogdan, jego operacyjne sprawdzanie trwało od 11 XI 1986 do 8 I 1988 (krypt. „Chadek”, sygn. IPN Ka 0169-467). Prowadził je por. Mirosław Ryszka. Służba Bezpieczeństwa inwigilując B. Dembińskiego posługiwała się tajnymi współpracownikami na Uniwersytecie Śląskim: tw „012”, „Jeremi”, „Markowski”, „Dick”; oraz tzw. kontaktem operacyjnym KJ. Powodem zaniepokojenia Służby Bezpieczeństwa były kontakty Bogdana Dembińskiego z działaczami nielegalnych struktur „Solidarności” oraz klerem katolickim m.in. z ks. Stanisławem Puchałą oraz ks. Romanem Kempnym, prowadzącymi Duszpasterstwo Akademickie w Katowicach.

Dytry Rafał, inwigilowany w okresie 5 VI 1984 – 2 XII 1986 (akta operacyjnego opracowania krypt. „Zespół”, sygn. IPN Ka 048/370). Inwigilację prowadził ze strony SB Jan Wąsiołek, posługując się tajnymi współpracownikami: tw „Stefan”, tw „Marian”. Według ustaleń SB Rafał Dytry był członkiem Komisji Rewizyjnej NSZZ Solidarność Uniwersytetu Śląskiego i rozprowadzał nielegalne wydawnictwa oraz ulotki.

Dzik Wojciech, inwigilowany w okresie 5 VI 1984 – 2 XII 1986 w ramach sprawy o krypt. „Zespół” (syg. IPN Ka 048/370). Prowadzącym inwigilacje ze strony SB był Jan Wąsiołek, posługujący się tajnym współpracownikiem tw „Stefan”. Powodem zainteresowania SB osobą Wojciecha Dzika było przekazywanie paczek zawierających nielegalną prasę i ulotki oraz jego uczestnictwo w strukturach „Solidarności” na Uniwersytecie Śląskim.

Gburska Danuta, zatrudniona w Bibliotece Wydziału Prawa i Administracji UŚ po 13 grudnia 1981, była dwukrotnie przesłuchiwana, a w 1983 roku prowadzono wobec niej sprawdzanie operacyjne, mające na celu ustalenie jej kontaktów. Odpowiedzialny za sprawę (sygn. IPN Ka 045/347) był A. Banasiewicz, który posługiwał się w pracy operacyjnej tajnymi współpracownikami: tw „Mleko”, k.s. BR, Sz.M.
Powodem zainteresowania służb specjalnych PRL była aktywność społeczno-polityczna Danuty Gburskiej. SB stwierdziła w swych raportach, że Danuta Gburska była aktywnym działaczem NSZZ Solidarność nie tylko na Uniwersytecie Śląskim, gdzie pełniła funkcję członka Prezydium NSZZ Solidarność UŚ i przewodniczącej Sekcji Regionalnej NSZZ Solidarność bibliotekarzy, lecz także w Ogólnopolskiej Międzybibliotecznej Komisji Porozumiewawczej NSZZ Solidarność; silnie związana z Duszpasterstwem Akademickim w Katowicach; bliska znajoma prof. Ireny Bajerowej.

Ger Roman, inwigilowany w okresie: od 6 III 1983 do 14 X 1983 (lub 20 X 1983). Sprawę (krypt. „Pisarz”, sygn. IPN Ka 043/1433) prowadził ze strony SB Zbigniew Witkowski, posługując się tw „Stefan”. Roman Ger, jak ustaliła SB, był wiceprzewodniczącym „Solidarności” na Uniwersytecie Śląskim. Organizował strajki oraz spotkania z działaczami antysocjalistycznymi. Był jednym z sygnatariuszy „Listu otwartego do Sejmu PRL”. Zastosowano wobec niego konkretne represje, utrudniając wyjazdy zagraniczne.

Goik Henryk, bliski współpracownik prof. M. Sośniaka, był inwigilowany przez kpt. Edwarda Cichopka i kpt. Zdzisława Ostrowicza przy pomocy tw „Andrzeja” i tw „Lech” w okresie od 12 III 1973 do VIII 1977 r. (sygn. IPN Ka 036/589 ).
SB ustaliła, że dr H. Goik kontaktuje studentów Uniwersytetu z Duszpasterstwem Akademickim, z którym mocno współpracował, ponadto ma ścisłe związki z klerem. W doniesieniach o jego kontaktach padło nazwisko duszpasterza akademickiego, kolegi szkolnego H. Goika jeszcze z okresu licealnego - ks. Franciszka Otremby. SB kontrolowała korespondencję dr. Goika i przeprowadziła z nim dwie rozmowy ostrzegawcze.

Grzenia Jan Stanisław, inwigilowany w okresie: 3 XII 1981 – 1 VIII 1985 (krypt. „Muza” nr 47640 sygn. IPN Ka 048/1685). Oficerem prowadzącym sprawę był por. Zbigniew Podsiadło, który posługiwał się informacjami zdobytymi od tw „Jaś”, tw „Adam”, tw „Kowalski”, tw „Ada”, tw „Zbigniew”, k.s. WB, k.o. GM. Powodem wszczęcia operacyjnego „sprawdzania”, zdaniem SB, było wykorzystywanie organizacji społeczno-politycznych, instytucji, związków i stowarzyszeń do prowadzenia negatywnej działalności politycznej.
Ponadto ustalono, że J. S. Grzenia był członkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów i współorganizatorem strajku w Uniwersytecie Śląskim. W trakcie operacji starano się sprawdzić czy J. S. Grzenia nie usiłuje nakłaniać środowiska studenckiego do podejmowania wrogich inicjatyw politycznych; ustalić i rozpoznać jego kontakty z wykładowcami z TKN i radykalnymi elementami w „Solidarności”. Nadto, usiłowano podjąć działania zmierzające do odcięcia J. S. Grzeni od „elementów antysocjalistycznych oraz zneutralizować jego osobę” i zdobyć procesowe dokumenty wrogiej działalności. W tym celu prowadzono kontrolę jego korespondencji i 27 kwietnia 1984 r. przeprowadzono rozmowę ostrzegawczą.

Hejnowicz Zygmunt, inwigilowany w okresie: 25 II 1977 – 3 IV 1978 w ramach sprawy o krypt. „Molekuła” (sygn. IPN Ka 036/808). Odpowiedzialny za inwigilacje ze strony SB był kpt. Zdzisław Kozłowski, który posługiwał się tajnymi współpracownikami: tw „Romanowski” , tw „Zbyszek”, k.o. PM, tw „Limba”. Celem inwigilacji Z. Hejnowicza było przeprowadzenie szczegółowej analizy jego kontaktów z naukowcami Europy Zachodniej. Oceniono, że nie były to działania wrogie wobec Polski Ludowej i miały wyłącznie naukowy charakter.

Illg Jacek, (sygn. IPN Ka 0169/78, sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List” – nr ewidencyjny 58583, nr archiwalny 42311/II). Sprawa operacyjnego sprawdzania trwała od 14 IV 1985 do 4 V 1987.
SB ustaliła, że Jacek Illg w sierpniu 1981 r. miał przebywać w Anglii, gdzie nawiązał kontakty z czeską i polską emigracją. Miał także aktywnie działać w „Solidarności”. Z informacji uzyskanych z Wydziału II Departamentu III MSW wynikało, iż nieustalona grupa osób opracowała, powieliła i przygotowała do przerzutu na teren CSRS nielegalne czasopismo w języku czeskim pt. „Opinia”. W wymienionej grupie znaleźli się: Anna Bluszcz, Jacek Illg i Józef Zarek.
Mimo wykorzystywania w sprawie osobowych źródeł informacji, jak i środków techniki operacyjnej, nie uzyskano informacji potwierdzających udział „figurantów” w opracowywaniu nielegalnych czasopism. W przypadku Jacka Illga ustalono jedynie, że utrzymuje bliskie kontakty z klerem katolickim. 30 III 1987 r. zatwierdzono wniosek o zakończenie sprawy operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List”. Patrz: Bluszcz Anna, Zarek Józef.

Januszewska-Jurkiewicz Joanna, została poddana „operacyjnemu opracowaniu” (krypt. „Historyk”) w okresie 20 I 1986 – 3 XI 1989. Sprawę prowadził ze strony SB K. Szymański przy pomocy tajnych współpracowników: tw. „Szymon”, „Środa”.
Joanna Januszewska-Jurkiewicz była podejrzewana o działalność „na szkodę obecnego systemu” oraz członkostwo w SZSP a później NZS. W 1981 r. wstąpiła do „Solidarności”. Była także aktywnym uczestnikiem Ruchu Niezależnego Harcerstwa oraz ruchu „Małkowskiego”. Uznano, że wykazuje skłonności do przesadnego uczestnictwa w imprezach o charakterze religijnym oraz jest negatywnie ustosunkowana do „obecnej rzeczywistości”. Ze względu na odmowę podpisania dokumentu, iż nie działa na szkodę systemu, pod wpływem SB, nie przyznano jej nagrody Inspektora Wydziału Oświaty i Wychowania, do której została wytypowana przez dyrektora szkoły. Z inspiracji SB przeprowadzono kontrolę szczepu harcerskiego „Sokół”, który prowadziła.

John-Jeleń Maria Kinga, znajdowała się pod presją SB dwa lata: 23 II 1983 – 22 II 1985. Operacyjne sprawdzanie, kryptonim „Delta” (sygn. IPN Ka 048/1878) prowadził ze strony SB Mirosław Ryszka przy pomocy tajnych współpracowników: tw „ZUB”, tw „Jarek”. Maria Kinga John-Jeleń podejrzewana była o przynależność do nielegalnej organizacji, drukowanie ulotek, organizowanie w swoim mieszkaniu spotkań z czołowymi działaczami „Solidarności” UŚ, m.in. S. Bugajskim.
W trakcie inwigilacji SB ustaliło, że pełniła funkcję wiceprezesa koła Wydziału PiPs, była organizatorką akcji protestacyjnej na Uczelni, redaktorką w czasopiśmie „Solidarność Uniwersytecka”; udzielała pomocy internowanym działaczom opozycji m.in. dr B. Puchalskiej.

Kluk Edward, inwigilowany w okresie 9 IX 1970 – 12 I 1978. Rozpracowanie operacyjne (sygn. IPN Ka 036/683, krypt. „Opozycjonista”) prowadzili: W. Fabian, E. Cilecki, Edward Cichopek, A. Feliks, Henryk Sikora, Z. Kozłowski. W inwigilacji SB posługiwała się tajnymi współpracownikami: tw „Romanowski”, tw „Teresa”. Według ustaleń SB, Edward Kluk był negatywnie ustosunkowany do ustroju socjalistycznego oraz organów partyjnych PRL. W ramach represji utrudniano mu wyjazdy zagraniczne. Przebywał w ośrodkach internowania w okresie: 7 I 1982 - koniec czerwca 1982. W konsekwencji presji SB wybitny fizyk został zmuszony do emigracji z Polski.

Kolondra Leszek, inwigilacja zastosowana wobec jego osoby była prowadzona w ramach zabezpieczenia obiektu ochranianego krypt. MAPA (sygn. akt IPN 0046/687) i trwała dwa lata (1984 – 1986). Odpowiedzialny za tę sprawę z ramienia SB był por. Skowronek. Posługiwał się tzw. kontaktem służbowym J.B. Podczas tzw. rozmowy pozyskaniowej, w trakcie której Leszek Kolondra zorientował się, w jakim kierunku zdąża rozmówca, stwierdził:
„Już poprzednio rozmowa z panem dała mi do zrozumienia, że będzie pan żądał ode mnie współpracy i teraz mogę stwierdzić, że w żadnym wypadku się na to nie zgodzę, nawet gdybym musiał zrezygnować z planowanych wyjazdów poza granice kraju i pracy w OPGK” . SB zrezygnowała z prób pozyskania go na TW i sprawę złożono do archiwum.

Kowalczyk Barbara, w stanie wojennym w okresie: 20 V 1982– 9 VII 1982 była pod ścisłą obserwacją SB (sygn. IPN Ka 043/1290). Sprawę operacyjnego opracowania prowadzili funkcjonariusze SB: K. Goraj, J. Umiński, Mirosław Ryszka, B. Piacko, S. Kostyra, Andrzej Polak, Henryk Koziel. Według ustaleń SB Barbara Kowalczyk należała do NSZZ Solidarność przy Uniwersytecie Śląskim. Brała udział w spotkaniach z działaczami antysocjalistycznymi: Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem, Leszkiem Moczulskim. Uczestniczyła w strajkach i akcjach protestacyjnych. Podpisała petycję dotyczącą uwolnienia internowanego prof. Andrzeja Pawlikowskiego. Negatywnie oceniała wprowadzenie stanu wojennego oraz decyzje podejmowane przez WRON 10. Od 20 V 1982 do 9 VII 1982 Barbara Kowalczyk była internowana. Przebywała w ośrodku odosobnienia dla kobiet w Bytomiu-Miechowicach.

Kucianka (Kucia) Jadwiga, pierwsze informacje o zainteresowaniu się SB działalnością Jadwigi Kucianki pochodzą już z 1968 roku (sygn. IPN Ka 014/374). Brak wiedzy, kto prowadził sprawę operacyjnego opracowania Jadwigi Kucianki ze strony SB. Informacje na jej temat pochodziły od tw „Zenek” i tw „Marek”.
Powodem szczególnego zainteresowania się Jadwigą Kucianką była jej żarliwa religijność i utrzymywanie szerokich kontaktów z hierarchią kościelną. Na zlecenie biskupów miała opracowywać i wygłaszać odczyty o tematyce religijnej. SB kontrolowało jej korespondencję. W informacjach dostarczanych przez tajnych współpracowników znaleźć można bardzo negatywne opinie o jej działalności, która – jak wykazywano – miała źródło w jej głębokiej wierze i zaangażowaniu w życie kościelne. SB dokładnie analizowała jej dorobek naukowy.
Prowadzono inwigilację otoczenia, znajomych, jej spotkań, miejsc odczytów. Sprawdzano czy w czasie wygłaszania przez nią referatów znajdowali się tam księża. Za pomocą przymusu administracyjnego nakazano zmianę nazwiska w dowodzie osobistym z Kucianka na Kucia. Po śmierci J. Kucianki SB dokonało rewizji w jej mieszkaniu.

Łabużek Sylwia, była typowana przez SB na tajnego współpracownika. Pozostawała pod obserwacją w okresie: [10 kwietnia] 1983-1984. Odpowiedzialny za inwigilację ze strony SB był ppor. Mirosław Ryszka. W trakcie rozmowy z Sylwią Łabużek ustalił, że jej zachowanie i wypowiedzi sugerują „obojętny, wręcz nieprzychylny stosunek do organów MO i SB”, w związku z czym uznano za niecelowe dalsze rozpracowywanie.

Marcinów Zdzisław, w okresie: 6 VI 1979 – 18 VII 1980 prowadzona była wobec niego sprawa operacyjnego sprawdzenia „Słuchacz” nr 41979 (sygn. IPN Ka 036/1578). Prowadził ją ppor. Zbigniew Podsiadło, który wykorzystywał w inwigilacji tajnych współpracowników: tw „Iza”, tw „Max”, tw „Gruby”, tw „Ada”, tw „Kowalski”, k.s. GJ, k.o. GM.
Powodem zainteresowania się SB osobą Zdzisława Marcinowa było doniesienie, że głosi wrogie poglądy i prowadzi działalność skierowaną „przeciwko linii politycznej Partii”. W trakcie operacyjnego sprawdzania SB chciało ustalić czy Z. Marcinów faktycznie „działał destrukcyjnie na środowisko studenckie”. Kontrolowano kontakty szczególnie z działaczami antysocjalistycznymi i z osobami związanymi z Duszpasterstwem Akademickim. Podjęto „działania zmierzające do neutralizacji jego osoby”. Przeprowadzono z nim rozmowę ostrzegawczą, w czasie której zaprzeczył, jakoby działał przeciwko interesom PRL. Ustalono, że słucha systematycznie Radia Wolna Europa, usiłował zorganizować wyjazd kilkuosobowej grupy studentów Wydziału Filologicznego, celem uczestniczenia w uroczystościach związanych z pobytem Papieża w Polsce. Był w posiadaniu „Kultury” paryskiej.

Martysz Czesław, od 12 kwietnia 1985 roku był opracowywany jako kandydat na tw. Uważano, że będzie mógł dostarczać informacji o osobach uważanych za członków opozycji: W. Pańko, A. Lityński, W. Popiołek, M. Lubelski, A. Drogoń. Sprawę (sygn. IPN Ka 0046/573) prowadził sierż. W. Wilski, posługując się tw „Kerim”, k.s. ZL, i k.s. KP. Przeprowadzono z nim dwie rozmowy sondażowe, jednakże stwierdzono, że Czesław Martysz nie wyraża zgody na współpracę i wykazuje „brak predyspozycji do pełnienia roli tajnego współpracownika”.

Nawarecki Aleksander, w aktach IPN znajduje się informacja z 13 maja 1988 r., że Aleksander Nawarecki był aktywnym organizatorem wiecu studenckiego 10 maja 1988 r. Na tym wiecu miały być wysunięte negatywne żądania o charakterze politycznym. Autorem notatki był mjr Stefan Paczyński.

Nowak Zbigniew Jerzy, inwigilowany w okresie: 13 III 1973 – 22 XI 1974 (sygn. IPN Ka 014/1437, Kwestionariusz ewidencyjny nr 34719), chociaż doniesienia tajnych współpracowników SB (tw „Zenek”) związane z jego osobą pochodzą już z 1968 roku. Powodem zainteresowania SB była aktywność Zbigniewa Nowaka na polu kościelnym oraz negatywne „nastawienie do obecnej rzeczywistości PRL”. Stosowano kontrolę korespondencji domowej i uczelnianej. Sprawdzano jego prace naukowe (był wtedy dziekanem Wydziału Humanistycznego).

Nurek Stanisław, został wytypowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako kandydat na tajnego współpracownika ze względu na kontakty z osobami znanymi z prezentowania wrogich poglądów politycznych oraz z uwagi na kontakty ze środowiskiem KUL. Uznano, że jest szczególnie predysponowany do rozpoznania kontaktów środowiska naukowo-dydaktycznego UŚ z klerem katolickim.
Próby zwerbowania nie powiodły się, mimo że trwały aż dwa lata: 29 IV 1986 – 30 IX 1988. Służba Bezpieczeństwa zrezygnowała z próby zwerbowania dlatego, że S. Nurek nie wyraził zgody na donoszenie na kolegów z Uczelni. Sprawę jego „opracowania na kandydata” na tajnego współpracownika (sygn. IPN Ka 0046/1784) prowadził por. Mirosław Ryszka przy pomocy tajnych współpracowników: tw.: „Markowski”, „Dick”, „Tarnowski”, „Jeremi” oraz k.o. KJ.

Pańko Walerian, już w 1976 roku kierownik sekcji III Wydziału III por. Zdzisław Ostrowicz (sygn. IPN Ka 036/2415) zwrócił uwagę na Waleriana Pańkę. 20 stycznia 1976 otrzymał doniesienie od tw. „Andrzej”, że w rozmowie z Walerianem Pańką znalazła się informacja o zmianach, jakie przewidywano odnośnie statusu pracowników naukowych oraz o konfliktach pomiędzy profesorami a asystentami w ZSRR. Został internowany 13 XII 1981, osadzony w KW MO Katowice, a następnie w obozach internowania w Białołęce, Jaworzu, Szerokiej. Zwolniony z internowania po upływie miesiąca.

Pawlikowski Andrzej, inwigilowany w okresie: 20 VII 1982-22 III 1985 (SOR krypt. „Świętoszek”, IPN Ka 043/103). Prowadzącymi sprawę byli: Włodzimierz Hendlik, R Czechowicz, J. Umiński, którzy wykorzystywali informacje zdobyte od: tw „Stefan”, tw „Marian”, tw „Styczeń”.
SB ustaliło, że A. Pawlikowski był aktywnym działaczem, „Solidarności” na UŚ. Uczestniczył w akcjach strajkowych organizowanych na uczelni; krytykował zasadność wprowadzenia stanu wojennego, podejmował inicjatywy zmierzające do zwolnienia internowanego Marka Zrałka; głosił tezę czynnego oporu wobec władz. Był inspiratorem i aktywnym uczestnikiem nielegalnego zgromadzenia, przed rektoratem Uniwersytetu Śląskiego, które odbyło się 13 V1982. Internowany w Zabrzu-Zaborzu w okresie: 13 V 1982- 31 V 1982. Piróg Mirosław, został poddany inwigilacji w ramach tzw. operacyjnego sprawdzenia krypt. „Aktywny”. „Sprawdzanie” trwało rok, od 14 IX 1988 do 20 IX 1989. Odpowiedzialny za inwigilację ze strony SB był M. Stefański.

Mieczysław Piróg był podejrzewany o prowadzenie nielegalnej działalności propagandowej i politycznej wśród młodzieży akademickiej.

Ratuszna Alicja, inwigilowana w okresie 14 VI 1984 – 15 VI 1985. Sprawę operacyjnego sprawdzenia (sygn. IPN Ka 048/1996, krypt. „Panna”) ze strony SB prowadzili: W. Hendlik, Zygmunt Kłaptocz, J. Umiński, posługując się tajnymi współpracownikami: tw „Stefan”, tw „Marian”.
SB ustaliła, że Alicja Ratuszna była przewodniczącą „Solidarności” w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Śląskiego. Udzielała pomocy materialnej rodzinom osób internowanych. Rozdzielała paczki, które otrzymywała z Kurii Biskupiej w Katowicach. Uważana była za osobę religijną, silnie związaną z Kościołem Katolickim.

Sławek Tadeusz, inwigilowany w okresie: 12 V 1984 – 30 III 1987 przez funkcjonariusza SB Czesława Stanosza przy pomocy informacji zdobytych od: tw „Stefan”, tw „Tomasz”, tw „Ola”, tw „Ala”, tw „Styczeń”, tw „Nowacki” (sygn. IPN Ka 42309/II, krypt. „Wieszcz” nr 56229).
Powodem zainteresowania się SB osobą Tadeusza Sławka był jego udział w pracach Seminarium Interdyscyplinarnego Duszpasterstwa Akademickiego w Katowicach, utrzymywanie kontaktów z członkami NSZZ Solidarność i prezentowanie w swej twórczości negatywnego stanowiska politycznego. Dokumentowano wszystkie jego wyjazdy, zwłaszcza zagraniczne, rewidowano bagaże, stosowano inwigilację otoczenia, znajomych i członków rodziny.

Szopa Marek, inwigilowany w okresie: 5 VI 1984 – 2 XII 1986 w ramach sprawy o krypt. „Zespół” (sygn. IPN Ka 048/370). Prowadzącym inwigilację ze strony SB był Jan Wąsiołek, posługujący się tajnym współpracownikiem tw „Stefan”. Powodem zainteresowania było rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw oraz ulotek.
Szymanek Krzysztof, operacyjne sprawdzanie trwało w okresie: 17 XII 1980 – 6 III 1981 pod kryptonimem „Olcha” (sygn. akt IPN Ka 036/1796). Inwigilacje prowadził ze strony SB kpt. E. Cichopek przy pomocy nieustalonych tajnych współpracowników. Przyczyną inwigilacji było przechwycenie prywatnego listu, z którego miało wynikać, że jego autor w liście do K. Szymanka, twierdził, iż jest w posiadaniu silnego środka wybuchowego i środków narkotyzujących. Celem operacji było ustalenia autora listu.

Wieczorek Krzysztof, został poddany opracowaniu operacyjnemu w ramach sprawy krypt. „Duet” (sygn. IPN Ka 0169/547; IPN Ka 0169/448). Był inwigilowany w okresie 27 I 1986 – 15 X 1987. Sprawę prowadził ze strony SB ppor. Z. Ohirko.
W inwigilacji K. Wieczorka posługiwano się tajnymi współpracownikami: tw „Stefan”, tw „0/2”, tw „Piotr”, tw „Andrzej”, tw „Wera”, tw „Atos”, tw „Jacek”. Powodem wszczęcia sprawy była intensywna działalność K. Wieczorka w Duszpasterstwie Akademickim, w tym organizacja tzw. naukowych seminariów interdyscyplinarnych, wzorowanych na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Chciano wyjaśnić rolę K. Wieczorka oraz jego żony Anny, którą z kolei podejrzewano o klerykalizację młodzieży. Sprawa musiała być na tyle poważna, że K. Wieczorek miał już przygotowane, lecz nie wysłane zwolnienie z pracy.

Zarek Józef, inwigilowany (sygn. IPN, Ka 036/2286) w ramach operacyjnego sprawdzania krypt. „Granica” (nr 47612) w okresie: 26 XI 1981 – 28 IV 1982. Oficerem SB prowadzącym sprawę był ppor. Janusz Będkowski, który posługiwał się informacjami przekazanymi przez tw „Adam” i k.o. CM.
Powodem zainteresowania się SB Józefem Zarkiem była zdobyta przez SB informacja, że J. Zarek kolportuje podczas pobytów na terenie Czechosłowacji nielegalne wydawnictwa w języku czeskim i rosyjskim, opracowane i wydrukowane przez „Solidarność” Region Małopolski. Uprawia także krytykę rządu i PZPR. W trakcie operacyjnego sprawdzania SB usiłowała rozpoznać i sprawdzić charakter kontaktów Józefa Zarka z osobami z opozycji antysocjalistycznej i sposoby łączności z dysydentami czeskimi. SB planowała doprowadzić do tzw. kombinacji operacyjnej, polegającej na przejęciu tych kontaktów i wykorzystaniu ich do własnych celów. Ponadto usiłowano uzyskać materiały kompromitujące J. Zarka, aby tym sposobem zneutralizować „figuranta” (J. Zarka).
Stosowano kontrolę korespondencji.
SB powtórnie interesowało się z Józefem Zarkiem w okresie: 14 IV 1985 - 4 V 1987 (sygn. IPN Ka 0169/78, sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List” – nr ewidencyjny 58583, nr archiwalny 42311/II) po otrzymaniu informacji z Wydziału II Departamentu III MSW, iż Józef Zarek może należeć do grupy osób, która opracowała, powieliła i przygotowała do przerzutu na teren CSRS nielegalne czasopismo w języku czeskim pt. „Opinia”.
W wymienionej grupie znaleźli się Bluszcz, Illg i Zarek. Mimo wykorzystywania w sprawie osobowych źródeł informacji, jak i środków techniki operacyjnej, nie uzyskano potwierdzenia udziału „figurantów” w opracowywaniu nielegalnych czasopism. 30 III 1987 r. zatwierdzono wniosek o zakończenie sprawy operacyjnego sprawdzenia kryptonim „List”. Patrz: Bluszcz Anna, Illg Jacek Zrałek Marek, inwigilowany w okresie: 16 III 1983 – 3 III 1986. Sprawę operacyjnego rozpracowania (IPN Ka 043/964, krypt. „Emigrant”) ze strony SB prowadzili funkcjonariusze: W. Hendlik, K. Goraj, Jerzy Gruba. W inwigilacji SB posługiwała się tajnymi współpracownikami: tw „Stefan”, tw „Styczeń”, tw „Marian”, tw „582”.
SB ustaliła, że Marek Zrałek był jednym z założycieli „Solidarności” na Uniwersytecie Śląskim. Pełnił funkcję przewodniczącego tego związku w Instytucie Fizyki. Uczestniczył w wykładach działaczy antysocjalistycznych: Jacka Kuronia, Adama Michnika, Leszka Moczulskiego. Popierał strajki organizowane na Uczelni. Negatywnie wypowiadał się na temat wprowadzenia stanu wojennego oraz rozwiązania NZS. Pomagał osobom internowanym i ich rodzinom. Rozdawał im paczki, które otrzymywał z Kurii Biskupiej w Katowicach. W okresie od 8 stycznia do 25 czerwca 1982 roku był internowany. Przebywał w Komendzie MO w Katowicach, następnie w ośrodku odosobnienia w Jastrzębiu Szerokiej oraz w Uhercach.
[...]

środa, 7 października 2009

Z mojego podwórka

Polskapresse zwalnia dziennikarzy, ale toleruje TW


Od kilku miesięcy w „Dzienniku Zachodnim”, którego właścicielem jest Grupa Wydawnicza "Polskapresse", trwa proces zwalniania z pracy dziennikarzy. Zwolnienia były, są i będą w innych gazetach tego koncernu.

Jednocześnie kierownictwo redakcji i koncernu nie podejmują żadnych decyzji w sprawie dziennikarzy, na których ciążą podejrzenia o współpracę z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa.

Takich faktów nie można utrzymywać w tajemnicy. Trudno sobie nawet wyobrazić, aby podobną sytuację w swoich gazetach w Niemczech tolerował Alexander Diekmann, właściciel Verlagsgruppe Passau, której częścią jest Grupa „Polskapresse”. W Polsce obowiązują jednak inne standardy.

W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach znajdują się bowiem dokumenty o tym, że jako Tajni Współpracownicy zostali zarejestrowani: red. Stanisław Bubin (TW Karol) oraz red. dr Marek Chyliński (TW Aleksander).

Pierwszy z nich do jeszcze do niedawna był zastępcą Elżbiety Kazibut-Twórz, redaktor naczelnej „Dziennika Zachodniego”, a obecnie jest szefem publicystyki w tej redakcji.

Redaktor M. Chyliński oprócz wielu obszarów swojej działalności (pracownik naukowy Uniwersytetu Opolskiego i prywatnej uczelni) jest Prezesem Zarządu „Instytutu Dziennikarstwa Polskapresse”, fundacji która szkoli adeptów naszego zawodu.

Ironicznie w takiej sytuacji brzmi jej dewiza:

„Nie ma umiejętności, które nie są potrzebne dziennikarzowi”




O tym, że na eksponowanych stanowiskach w redakcji „Dziennika Zachodniego” nadal pracują takie osoby, Elżbieta Kazibut-Twórz, redaktor naczelna gazety oraz kierownictwo spółki „Polskapresse” wiedzą od pół roku.

O fakcie zarejestrowania Bubina i Chylińskiego jako Tajnych Współpracowników SB wie także redaktor naczelny "Polski" - Paweł Fąfara. I co? I nic.

Urzędnicy "Polskapresse" najwyraźniej zapomnieli o tym liście wysłanym do pracowników sprzed ponad dwóch lat, w którym m.in. czytamy:

"Jednocześnie chcemy jeszcze raz podkreślić, że w Polskapresse nie ma miejsca dla osób, które kiedykolwiek współpracowały ze służbami PRL-owskich organów przemocy, ani też tych, które podjęły współpracę ze służbami specjalnymi już po 1989 roku. Wierzymy, że nie ma dziś w naszym wydawnictwie takich osób. Próba zatuszowania współpracy z PRL-owskimi służbami czy zachowanie dziś podwójnej lojalności byłaby traktowana jako poważne naruszenie zaufania pracodawcy".

Dziennikarz wykonuje zawód zaufania publicznego. Problem polega na tym, że red. Bubin i red. Chyliński nie ujawnili kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa z własnej inicjatywy.

Chyliński w mailu do mnie zaprzeczył, że współpracował z SB. Przyznał się do współpracy jednak swemu bliskiemu znajomemu.

Z kolei Bubin na mego maila nie odpowiedział. Z dokumentów wynika, że w jego przypadku współpraca z SB rozpoczęła się w styczniu 1980 roku i trwała przez następne dziesięć lat!

Jak wynika z pobieżnej kwerendy w archiwum znaleziono jedynie karty rejestracyjne TW. Na każdej z nich znajduje sie pseudonim, a szczególnie numer rejestracji, dlatego bez problemu można odnaleźć donosy tegoż agenta w innych dokumentach.

Zachowując milczenie na ten temat, taka osoba i jej pracodawcy w praktyce nadal przestrzegają umowy zawartej niegdyś z SB o poufności tych kontaktów, co wpływa negatywnie na z trudem zdobywaną wiarygodność naszego zawodu. O wiarygodności tytułu nie wspomnę.