"Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Katowicach skierowało do Sądu Okręgowego w Katowicach wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec Jana Iwanka pełniącego funkcję publiczną Dyrektora Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz o wydanie przez Sąd orzeczenia stwierdzającego, że złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
Jan Iwanek złożył oświadczenie lustracyjne w którym co prawda w części A wskazał, iż był współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa, natomiast w części „B” zaprzeczył współpracy podnosząc, że jego kontakty z SB nie wyczerpują definicji współpracy określonej w „ustawie lustracyjnej”, gdyż były to tylko oficjalne kontakty z funkcjonariuszem SB, które nie były tajne ani nie wiązały się z otrzymywaniem od funkcjonariusza żadnych poleceń.
W ocenie prokuratora Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Katowicach z materiału dowodowego zebranego w ramach przygotowania postępowania lustracyjnego wynika jednak, że Jan Iwanek był tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa. Podpisał on zobowiązanie do współpracy z SB przyjmując pseudonim „Piotr”, wielokrotnie kontaktował się z funkcjonariuszem SB i wykonywał jego polecenia. Z każdego z tych spotkań sporządzał odręczne pisemne informacje sygnując je wskazanym pseudonimem. W swoich doniesieniach szczegółowo charakteryzował studentów i kadrę naukową Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Wszystkie osoby scharakteryzowane w wymienionych informacjach przesłuchane w charakterze świadków zeznały, że nie wiedziały o tych doniesieniach ani o tym, że Jan Iwanek utrzymuje kontakty z SB – co zaprzecza tezie o tym, że działania te nie były tajne. Przekazywane przez Jana Iwanka informacje były wykorzystywane w pracy operacyjnej SB, za co był on wielokrotnie nagradzany finansowo, a ponadto dwukrotnie otrzymał nagrody rzeczowe.
Jan Iwanek zaprzecza sporządzeniu przez siebie zobowiązania do współpracy, 22 pisemnych doniesień i 10 pokwitowań odbioru kwot pieniężnych – co jest sprzeczne z opinią biegłego z zakresu badania pisma ręcznego."
Jan Iwanek zaprzecza sporządzeniu przez siebie zobowiązania do współpracy, 22 pisemnych doniesień i 10 pokwitowań odbioru kwot pieniężnych – co jest sprzeczne z opinią biegłego z zakresu badania pisma ręcznego."
Za PAP:
Kiedy w 2007 r. media (czyli "Dziennik" moim piórem - T.S.) opisywały sprawę lustracji w środowisku akademickim, Iwanek potwierdził fakt swojej współpracy z SB w czasie studiów. Za "oczywiste kłamstwo" uznał natomiast, że zainicjował i lansował powstanie uchwały, która wstrzymała lustrację na dwóch wydziałach UŚ. Jak mówił wówczas, sprzeciwiał się jedynie jej obalonej później przez Trybunał Konstytucyjny formie.
Profesor potwierdził też wówczas, że w czasie studiów jako działacz organizacji młodzieżowej podjął współpracę z SB. "To co się działo, działo się kiedy miałem 19-20 lat, teraz mam 55. Mogę spojrzeć w lustro, sobie w oczy i innym w oczy" - mówił wtedy.
Sprawa kontaktów Iwanka z SB stała się powodem głośnych sporów w śląskim środowisku akademickim. Profesor wytoczył proces o ochronę dóbr osobistych byłemu wojewodzie śląskiemu, obecnie adiunktowi na UŚ Tomaszowi Pietrzykowskiemu. Poczuł się urażony publikacją Pietrzykowskiego, w której napisał on o kontaktach Iwanka z SB i zainicjowaniu przez profesora na uczelni akcji sprzeciwu wobec lustracji.
Pod koniec ubiegłego roku katowicki sąd okręgowy uznał, że Pietrzykowski powinien przeprosić za podanie informacji, że w kierowanym przez siebie instytucie Iwanek zainicjował akcję sprzeciwu wobec lustracji. Sąd uznał, że Iwanek był rzeczywiście inicjatorem akcji przeciwko ustawie przed zakwestionowaniem niektórych jej przepisów przez TK, ale nie w kierowanym przez siebie instytucie - jak napisał Pietrzykowski - lecz na forum Rady Wydziału Nauk Społecznych UŚ.
Wyrok zaskarżył Pietrzykowski. W maju tego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach przyznał mu rację. Prawomocnie uznał, że Pietrzykowski nie musi przepraszać Iwanka. Gdyby wyrok z I instancji został utrzymany, z samej treści przeprosin, do których przez sąd okręgowy został zobligowany Pietrzykowski można byłoby wnosić, że Iwanek w ogóle nie wszczynał dyskusji na temat ówcześnie obowiązujących uregulowań ustawy lustracyjnej - argumentował sąd.
Jak wynika z ustaleń procesu, w marcu 2007 r. odbyło się posiedzenie Rady Wydziału Nauk Społecznych UŚ. Choć w porządku obrad nie była ujęta sprawa lustracji, to jej przepisy były wówczas żywo dyskutowane, także w środowisku akademickim. Podczas posiedzenia Rady prof. Iwanek zaproponował dyskusję na ten temat i zwrócenie się w tej sprawie do rektora, by nie rozsyłał pracownikom oświadczeń lustracyjnych do czasu zajęcia stanowiska przez TK.
Pomimo uchwały rektor rozesłał pracownikom oświadczenia lustracyjne. Także Iwanek złożył takie oświadczenie, dołączając obszerne wyjaśnienia. Później w gazetach ukazały się artykuły, w których podawano, że Iwanek był agentem SB o pseudonimie "Piotr" oraz o działaniach profesora w sprawie lustracji. W wypowiedziach dla prasy profesor przyznawał, że w czasie studiów miał kontakty z SB.
Przeszłość Iwanka i jego stanowisko wobec lustracji krytykował wielokrotnie - także w mediach - współpracownik Iwanka z Instytutu dr Marek Migalski, obecnie eurodeputowany PiS. Jego wypowiedzi skutkowały listem otwartym, w którym pracownicy Instytutu zaprotestowali przeciwko naruszaniu dobrego imienia jednostki i jej dyrektora.
W marcu 2009 r. Pietrzykowski, który jest bliskim znajomym Migalskiego, napisał tekst do "Gazety Uniwersyteckiej" pt. "Nie mogę milczeć". Napisał, że postanowił zabrać głos w sprawie odmowy otwarcia Migalskiemu przewodu habilitacyjnego na dwóch uczelniach. Według Pietrzykowskiego miał na to wpływ m.in. fakt, że Migalski jest osobą medialną i wyrażał sprzeciw wobec kierowania instytutem przez Iwanka. To właśnie ta publikacja była powodem procesu przeciwko Pietrzykowskiemu.
Cywilny proces przeciwko Pietrzykowskiemu nie był jedynym, jaki profesor wytoczył po publikacjach na temat jego współpracy z SB i stanowiska wobec lustracji. Doktorowi Migalskiemu założył sprawę karną o zniesławienie. Proces została zawieszony, bo Migalskiemu nie został dotychczas uchylony immunitet.A to zdjęcie ze strony Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, którego dyrektorem jest prof. Iwanek:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz