Profesor prawa z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który był konfidentem bezpieki o pseudonimie „Andrzej" nadal uczy studentów. Z państwowej uczelni wziął urlop zdrowotny, ale prowadzi zajęcia w prywatnej szkole wyższej.
Prof. dr. hab. Arkadiusz Nowak jest specjalistą w dziedzinie prawa pracy, profesorem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Nie wiadomo, w jakim stopniu w karierze prof. Nowaka pomógł mu „patronat" SB. Ale taki, co wynika z zachowanych w IPN dokumentów, na pewno był.
Szczegóły tej haniebnej współpracy TW "Andrzej" z SB są opisane poniżej - na tym moim blogu.
Kiedy w „Dzienniku" opisałem w ubiegłym roku karierę Arkadiusza Nowaka, jednego z najbardziej użytecznych agentów SB na Uniwersytecie Śląskim, ten napisał do rektora prośbę o udzielenie rocznego urlopu zdrowotnego. Rektor UŚ Janusz Janeczek zgodził się.
- W czasie trwania urlopu profesor Nowak nie może podejmować pracy na innym etacie. Nie dotyczy to jednak umowy o dzieło - stwierdza Jolanta Talarczyk, rzeczniczka uczelni. Mimo urlopu zdrowotnego na UŚ, profesor Nowak prowadzi zajęcia z prawa pracy w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach. Nowak na urlopie zdrowotnym ze swojej macierzystej dostaje taką samą pensję, jaką miał kiedy pracował.
- Prof. dr hab. Arkadiusz Nowak był zatrudniony na podstawie umowy o pracę w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach do końca października 2007 r. W obecnym semestrze, jako specjalista z zakresu prawa pracy prowadzi zajęcia w ramach umowy o dzieło, co wynika z wcześniej podjętych zobowiązań - mówi prof. Krzysztof Szaflarski, rektor GWSH. Czy władze tej uczelni nie widzą nic niewłaściwego w sytuacji, że współpracownik SB na urlopie zdrowotnym uczy studentów? - pytam. - Oczekujemy na stanowisko Uniwersytetu Śląskiego, który jest podstawowym miejscem zatrudnienia i macierzystą uczelnią profesora Nowaka - odpowiada rektor GWSH.
- To skandal. Mimo, że Nowak okazał się agentem bezpieki, to bierze pieniądze z naszego budżetu. Jeżeli jest na urlopie zdrowotnym, to nie powinien prowadzić zajęć ze studentami na żadnej uczelni. A jeżeli tak prof. Nowakowi brakuje kontaktu z młodzieżą, to niech idzie na urlop bezpłatny i uczy nawet na kilku prywatnych uczelniach - nie kryje oburzenia jeden z profesorów UŚ.
Dla przypomnienia - jak wynika z dokumentów zachowanych w archiwum IPN karierę donosiciela Nowak rozpoczął w listopadzie 1969 roku. Był wtedy studentem III roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Z SB A. Nowak współpracował przez ponad 20 lat. Pod koniec swej „kariery" został nawet konsultantem SB (to najwyższy stopień tajnego zaangażowania we współpracę z policją polityczną PRL) i pisał ekspertyzy dla bezpieki.
Nowak napisał kilkaset donosów. Dzięki niektórym możliwe było złamanie wielu dobrze zapowiadających się karier naukowych. TW „Andrzej" już w latach 70. donosił m.in. na Waleriana Pańkę (działacz opozycji, internowany w stanie wojennym, a w latach 90 - prezes Najwyższej Izby Kontroli) i prof. Wiesława Chrzanowskiego, współpracownika Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, a później założyciela ZChN. Donosy TW „Andrzej" umożliwiły bezpiece znalezienie „haków" na prof. Jana Grabowskiego i jego późniejszy werbunek jako agenta (TW "Wisz"). W archiwum IPN zachowały się pokwitowania przyjętych przez Nowaka pieniędzy (w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych) oraz prezentów.
wtorek, 22 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
Wracając jeszcze do sprawy p. Iwanka. P. Iwanek przedstawiał się na wykładach, uczestniczyłem w nich jako student, jako wielki obrońca demokracji zagrożonej np. przez PiS ( p. Iwanek wygłaszał takie opinie jeszcze przed wybuchem afery lustracyjnej).
Wielu studentów traktuje go, lub raczej traktowało, jako bezstronny autorytet - co jest zresztą zrozumiałe; w końcu swoje polityczne sądy, skądinąd bardzo ostre a nawet pełne nienawiści głównie w stosunku do PiS (dzisiaj widać, że działał przede wszystkim we własnym interesie) podpierał tytułem profesora, bądź co bądź prestiżowej państwowej uczelni.
Kilkanaście lat po upadku komunizmu trudno się spodziewać, aby studenci przychodzący na uczelnię mieli pełną wiedzę o rzeczach jednak bardzo słabo znanych nawet historykom. Paradoksem jest, że takie osoby uczą studentów o demokracji, prawach człowieka itp. (tak, na takie hasła p. Iwanek powoływał się bardzo często); ogólnie rzecz ujmując lustracja była wyśmiewana na wykładach p. Iwanka, co trafiało na podatny grunt, gdyż nie jest tajemnicą, że PiS nie cieszy się dużą popularnością wśród młodzieży akademickiej; p. Iwanek umiejętnie wyzyskiwał te nastroje.
Jak można podejmować wolne, nieskrępowane badania nad polityką, historią jeśli ma się takich nauczycieli?
Student politologii UŚ
Jako student prawa uś powiem jedno, wstyd mi, że SB prowadził egzaminy i wykładał na mojej uczelni. Wstyd. Mam nadzieję, że Dziekan go ostatecznie usunie.
Piotrek
Wczoraj obejrzałem "Trzech kumpli" i przypomniało mi sie, że miałem zajęcia z TW, co weselsze, zabrał mi 2 lata z życia swoim przedmotem noszącym przez pomyłkę (lub dla niepoznaki) nazwę "prawo pracy".
Pytanie postawione przez Autora w poprzednim wpisie o TW "Andrzej" sa bardzo dobre. Ciekawe, czy ktokolwiek np. z kierownictwa UŚ na którekolwiek odpowie.
Cieszy mnie fakt, że już jest jakiś skutek (czyli odejście na "urlop zdrowotny") ale budzi mój ogromny sprzeciw to, że dzięki kapowaniu ten człowiek uzyskał władzę pozwalająca mu utrudnić lub wręcz zniszczyć życie tysiącom studentów i współpracowników. Wstyd dla uczelni.
Studiowałem tam, pamiętam jego skandaliczny stosunek do studentów. Arogancję i absolutny brak szacunku dla innych. Pamiętam też, że po uczelni krążyła anegdota, że ktoś na samochodzie wydrapał mu napis: "Dar młodzieży".
Pozdrawiam wszystkich ,Panowie tu nie ma co kombinować komonistów trzeba wywalićz rządu ponieważ to jest zlosliwy rak ,
mimo ciężkiej batali jak wracam do tych lat powiem szczerze że pan arkadiusz mi się podobał pewny gość mówiący bez zachwiania
mnie zabrał rok...
Studiowałam w 2002 r., mnie "prawo pracy" kosztowało dużo zdrowia, rok czasu...jak pomyslę to mam dreszcze nawet dziś. Co za człowiek..
gowno wiecie a piszecie!!! z pisowskiej propagandy kij wyszło na US. co z tego że PiS zrobił doktorka dziekanem( który bez pytania się żony nie podjął sam żadnej decyzji) kit że pooskazrali połowę profesorstwa, bez dowodów oczywiście samymi "doniesieniami" tseo w swoim płaskim pis-stylu... a skończyło się jak skończyło, dobrzy prof albo poumierali albo poodchodzili na emerytury a na uczelni kształcić zostały same doktory i pozal się boże profesorki... PiS zatopił okręt flagowy katowic- US i ma zero konsekwencji, ale to tak jak wszędzie PiS rozp.....ala Polskę pod pozorem czystek...
Prześlij komentarz