Literaturoznawca prof. Janusz Kryszak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu przeprosił na łamach uczelnianego pisma za współpracę z SB.
Agenturalne związki naukowca znane są od połowy 2006 r.
- Przez te dwa lata wiele myślałem o bólu i zawodzie, jaki sprawiłem memu otoczeniu, ludziom bliskim, wszystkim, którzy do niedawna mi ufali i obdarzali szacunkiem. Za to chciałbym z całą pokorą przeprosić - napisał profesor w liście opublikowanym w "Głosu Uczelni".
Prof. Kryszak wyjaśnił, że przeprasza dopiero teraz, gdyż potrzebował czasu "by zdusić w sobie wszystkie złe emocje, by wyzbyć się hardości i zbyt łatwych usprawiedliwień".
- Wiem, że słowo przepraszam bywa czasami zbyt lekkie, zbyt łatwe do wypowiedzenia, ale - proszę mi wierzyć - mówi teraz właśnie, po dwóch latach, słowo to człowiek ciężko doświadczony i zmagający się każdego dnia z ciężarem własnej biografii. Mówię to słowo także dla siebie, bo wierzę, że ono mnie odbuduje i pozwoli dalej żyć w większym spokoju - podkreślił.
Prof. Kryszak jest znawcą polskiej literatury dwudziestolecia międzywojennego, emigracyjnej, a także poetą.
Agenturalną przeszłość działalność naukowca w połowie 2006 r. ujawnił dawny działacz toruńskiej "Solidarności" Stanisław Śmigiel, opierając się na dokumentach otrzymanych z IPN.
Kryszak pod pseudonimem "Krzysztof" był tajnym współpracownikiem SB przez 22 lata. Zwerbowano go w 1967 r., gdy był 22-letnim studentem filologii polskiej UMK. Współpracował z SB nieprzerwanie aż do 1990 r., za co otrzymywał wysokie wynagrodzenie i prezenty, w tym wydawnictwa emigracyjne.
Naukowiec donosił m.in. na wybitnego polonistę prof. Artura Hutnikiewicza, którego był ulubionym uczniem, a po jego śmierci stał się jego spadkobiercą.
Prof. Kryszak po ujawnieniu dokumentów z IPN przyznał się do współpracy, zrezygnował z funkcji dyrektora Instytutu Literatury Polskiej UMK, a jesienią 2007 r. przeszedł na emeryturę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Niewielu jest takich, którzy chcą i umieją uznać swoją winę. I choć mówi się lepiej późno niż wcale, to przy całej atmosferze, którą wokół wokół lustracji stworzyły srodowiska akademickie, taka postawa zasługuje na szacunek.
Prześlij komentarz